Ostatnie miesiące to dość dobry czas z kilkoma ciekawymi wygranymi. Między innymi wygraliśmy odszkodowania za upadek z konia. To w zasadzie trzy różne sprawy. Tym bardziej warto je opisać.
O możliwości uzyskania odszkodowania za upadek z konia pisałem już 5 lat temu. Niestety w takich sprawach bardzo często trzeba wykazać winę stadniny, gdy dochodzimy roszczeń od niej lub jej ubezpieczyciela, a nie zawsze ona występuje.
Są też specyficzne sprawy, w których tej winy wykazywać nie trzeba, działa wtedy magiczna zasada ryzyka.
Przedstawiam więc 3 różne sprawy. Jedna się zakończyła, dwie nadal trwają, ale już pojawiły się pierwsze wypłaty.
Upadek z konia a połamane żebra
Pierwsza ze spraw trwała długo, bo około 4 lat. Dość długo, choć jak na warunki warszawskie nie tak źle. Poszkodowana korzystała z usług znanej sobie stadniny. Jej właściciele zorganizowali wyjście poza teren stadniny kilku-kilkunastu koni w lesie i nie tylko. Nie była to trasa zorganizowana, przeznaczona do jazdy konnej, a wręcz przeciwnie, była to trasa dość niebezpieczna – wśród gęstej drzewiny leśnej.
Największym zaś błędem był jednak wybór koni i ich ustawienie. Już przed jazdą było widać, że 2 konie nie znoszą się. Zaczęły się kopać jeszcze przed jazdą. Poszkodowana i jej partner zwracali na to uwagę organizatorom, ale ci nie chcieli słuchać. Niestety obawy potwierdziły się podczas wyprawy. Konie znowu – tym razem w trakcie jazdy – zaczęły się kopać. Poszkodowana z jednego z nich spadła i znalazła się pod nimi. Została uderzona. Skończyło się połamaniem kilku żeber, choć nie ma co ukrywać, że mogło skończyć się tragicznie.
Stadnina nie widziała winy w zachowaniu swoich pracowników, choć błędów popełnionych przez stadninę było naprawdę wyjątkowo wiele. Począwszy od złego ustawienia, nielubiące się konie jechały jeden za za drugim. Poprzez wybranie niebezpiecznej leśnej trasy.
Sąd przyznał na rzecz poszkodowanej 50 000 zł zadośćuczynienia pieniężnego i 5 174 zł odszkodowania. Wyrok jest już prawomocny – zapłacił ubezpieczyciel stadniny STU Ergo Hestia SA. Obyło się bez apelacji, niemniej wina stadniny nie budziła tym razem wątpliwości.
Upadek dziecka z konia
Druga sprawa jest stosunkowo nowa. Dotyczy upadku dziecka (małej dziewczynki z konia). Podczas nauki jazdy konnej spadła ona z konia. Koń spłoszył się, w wyniku czego poszkodowana spadła z konia.
Do zdarzenia doszło, gdy koń uderzył mocno w bandę. Na hali powstał głośny huk, wskutek czego koń zrzucił dziecko. Skutkiem była złamana noga.
Ubezpieczyciel stadniny tym razem uznał swoją odpowiedzialność, wypłacając 20 000 zł tytułem zadośćuczynienia oraz niewielkie odszkodowanie. O więcej upomnimy się w Sądzie. Oczywiście i ta sprawa potrwa długo, niemniej będzie można w procesie sądowym uzyskać znacznie większe świadczenia.
Koń, odszkodowanie i traktor
Kolejna sprawa jest najgorsza w skutkach. U naszego Klienta doszło do złamania rdzenia w kręgosłupie, wskutek czego jeździ na wózku inwalidzkim.
Gdy jechał on na koniu w grupie jeźdźców po wiejskich drogach, jego koń przestraszył się okolicznego ciągnika, który pracował na polu.
Sprawa jest w toku, niemniej udało nam się zabezpieczyć rentę odszkodowawczą, wskutek której uzyskuje on co miesiąc kwotę 8 000 zł.
W tym przypadku nie trzeba było wykazywać winy stadniny, zadziałała zasada ryzyka. Tak właśnie wygląda odpowiedzialność posiadaczy pojazdów mechanicznych. W tym konkretnym przypadku możemy dochodzić roszczeń odszkodowawczych od ubezpieczyciela ciągnika, a także od ubezpieczyciela gospodarstwa rolnego. Ciągnik był bowiem jego częścią.
Sprawa jest jednak w toku i być może zakończy się za 2-3 lata.
Telefon 604183261
Zapraszamy do skorzystania z formularza. Sprawdź bezpłatnie czy należy ci się odszkodowanie i zadośćuczynienie.
0 komentarzy