Bardzo głośno zrobiło się o sprawie toczącej się przed Sądem Apelacyjnym w Poznaniu, w której wyrokiem przyznano milion złotych dla ofiary księdza pedofila. W takiej właśnie wysokości poszkodowana otrzymała zadośćuczynienie pieniężne. Dodatkowo Sąd przyznał na jej rzecz rentę. Kwota miliona złotych została zasądzona od Stowarzyszenia kościelnego, do którego należał duchowny, który wielokrotnie wykorzystywał powódkę.
Sprawa jest bardzo ciekawa – pod względem prawnym oczywiście. Ale nie tylko dlatego, że Sąd I. Instancji przyznał aż milion złotych dla ofiary księdza pedofila tytułem zadośćuczynienia pieniężnego. Niedawno napisałem tekst o nietypowych sprawach o zadośćuczynienie. Wypadałoby go uzupełnić, dlatego że ta również do takich się zalicza. W jednym z poprzednich wpisów obiecałem, że opiszę szerzej ten temat, a więc zapraszam do przeczytania tekstu 🙂
Trzeba przyznać, że zastosowana konstrukcja prawna jest ciekawa. Dotyczy ona odpowiedzialności zwierzchnika za czynności podwładnego. Zwierzchnikiem w tym przypadku było stowarzyszenie, do którego należał duchowny, a podwładnym ksiądz.
Podstawa prawna jest następująca. Zgodnie z art. 430 Kodeksu cywilnego kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności.
Przesłanki roszczenia
- Powierzenie wykonania czynności na własny rachunek osobie podlegającej kierownictwu powierzającego.
- Zawinione zachowanie podwładnego przy wykonywaniu powierzonej mu czynności.
- Szkoda.
- Związek przyczynowy pomiędzy zachowaniem podwładnego a szkodą.
Ostatnie trzy nie budzą wątpliwości. Co innego pierwsza. Powierzenie wykonania czynności na własny rachunek oznacza, że czynność jest podejmowana w obszarze własnej aktywności powierzającego, z zaangażowaniem własnego interesu powierzającego. Tym obszarem aktywności była – jak należy rozumieć – ogólna pomoc duszpasterska.
Wątpliwości
Decydujące znaczenie dla przyjęcia odpowiedzialności z art. 430 ma istnienie stosunku zwierzchnictwa pomiędzy powierzającym a wykonawcą czynności. Chodzi tu więc o taki układ relacji, który ze swej istoty zakłada podległość wykonawcy wobec powierzającego, a więc obowiązek stosowania się do jego wskazówek. Wątpliwości w tej sprawie budzi zwrot „przy wykonywaniu czynności”. A więc czy stowarzyszenie kościelne ponosi odpowiedzialność za czynności księdza – także czynności niezawodowe.
Według niektórych poglądów stosunek podległości istnieje także wtedy, gdy de facto, mimo istniejących możliwości, powierzający rezygnuje z wpływu na zachowanie się wykonawcy czynności i pozostawia mu swobodną rękę w zakresie podejmowanych czynności (tak wynika z komentarza prof. Safjana). Tak samo należy ocenić sytuację, gdy podwładny nie stosuje się do udzielonych mu wskazówek przy wykonywaniu powierzonej mu czynności.
Ale co oznacza sam zwrot „przy wykonywaniu czynności„? To pewne ograniczenie zakresu odpowiedzialności powierzającego. Jest ono zrozumiałe, ma bowiem na celu obciążenie go odpowiedzialnością tylko za skutki takich zachowań wykonawcy, na których podjęcie powierzający miał jakiś wpływ. Istotnym kryterium jest cel zachowania sprawcy i jego funkcjonalne powiązanie z powierzonymi mu czynnościami.
Milion złotych dla ofiary księdza pedofila – dużo czy mało?
To trudne pytanie. W mojej ocenie, to ani mało, ani dużo. W sprawach wypadków komunikacyjnych na takie kwoty mogą liczyć jedynie poszkodowani z czterokończynowym niedowładem spastycznym. Ewentualnie po amputacjach rąk lub nóg. Z drugiej strony krzywda poszkodowanej wielokrotnie wykorzystywanej przez księdza była niewyobrażalna. Nawet milion złotych dla ofiary księdza pedofila nie pozwoli powódce zapomnieć o gwałtach. Dlatego wyrok w tym zakresie jest trafny.
Co ciekawe, powyższy przepis stosowany jest ostatnio często. Przede wszystkim do ustalania odpowiedzialności szpitali za błędy medyczne lekarzy.
Możemy się jednak spodziewać, że sprawa prawdopodobnie trafi prędzej czy później do Sądu Najwyższego.
Piotr Stosio
0 komentarzy